Jak zrobić tort czekoladowy i się przy tym nie narobić? Część pierwsza - BISZKOPT
CO TRZEBA MIEĆ, żeby zrobić biszkopt?
- PIEKARNIK (bez tego, obawiam się, nie wyjdzie - można próbować w prodiżu, ale ja w życiu tego nie robiłam, więc się nie wypowiadam),
- TORTOWNICĘ ZE ZDEJMOWANYM RANTEM, o średnicy 24-26 cm (bez zdejmowanego rantu pewnie też się uda, kto wie),
- PAPIER DO PIECZENIA (raczej nie radzę próbować piec bez wyłożenia dna papierem, chociaż można spróbować wysmarować je masłem),
- MIKSER (bez tego wyjdzie, jeśli ma się trzepaczkę do ubijania piany, ale wtedy to już się jednak trzeba będzie "narobić"),
- DUŻĄ MISKĘ (najpierw do ubijania masy jajecznej, a następnie do zrobienia kremu - ja mam tzw. mikser planetarny, więc używam misy z zestawu),
- MNIEJSZĄ MISKĘ (wszystko jedno jaką, byle zmieściła się do niej mąka i kakao, w odmierzonej ilości),
- SITKO (wszystko jedno jakie, byle dało się przezeń przesiać mąkę z kakao - używania nieprzesianego kakao stanowczo nie polecam),
- SZPATUŁKĘ DO MIESZANIA CIASTA / ŁOPATKĘ (takie coś, czym się będzie mieszać masę jajeczną z mąką i nie będzie to tłuczek do ziemniaków - tłuczkiem nie wyjdzie, natomiast zwykłą łyżką - powinno),
- DUŻY NÓŻ / NÓŻ STRUNOWY (do przecięcia ciasta na blaty - strunowy lepszy, bo równo kroi, no ale to zawsze dodatkowy sprzęt w kuchni z kategorii "rzadko wyciągany z szafki").
CO WARTO MIEĆ, żeby zrobić biszkopt?
- WAGĘ KUCHENNĄ (ale uda się bez tego, jeśli ma się SZKLANKĘ / MIARKĘ o pojemności 250ml i ŁYŻKĘ STOŁOWĄ o poj. 15ml- na tzw . "oko" jednak nie polecam sypać, bo biszkopt to kapryśnie ciasto i jak mu coś nie pasuje, to nie wyjdzie),
- ODWAGĘ (tu również uda się bez tego, ale pewnie z większym stresem, a stres nie sprzyja ani zdrowiu, ani wypiekom).
Złota zasada robienia biszkoptu, czyli dlaczego to takie proste?
- na 1 JAJKO - 30g CUKRU - 20g MĄKI PSZENNEJ - 10g MĄKI / SKROBI ZIEMNIACZANEJ,
- w ciemnym biszkopcie połowę mąki ziemniaczanej zastąpić KAKAO, czyli wziąć 5g MĄKI ZIEMNIACZANEJ i 5g KAKAO na 1 jajko - pozostałych proporcji nie zmieniać,
- zawsze warto dodać trochę octu jabłkowego lub ew. jasnego winnego (spirytusowy się nie nada) lub soku z cytryny - masa jajeczna się wtedy lepiej ubija.
Z CZEGO ZROBIĆ czekoladowy biszkopt (dla czepialskich - kakaowy)?
- 7 jajek "L" (koniecznie w temperaturze pokojowej, ale jak się ma zimne pokoje, to włożyć na 10-15 min. jajka w skorupkach do miski z bardzo ciepłą wodą i ogrzać je w ten sposób - nie używać jajek prosto z lodówki)
- 210g / 1 szklanka zwykłego cukru (ja używam trzcinowego, ale to nie ma znaczenia)
- szczypta soli
- 1 łyżeczka octu jabłkowego / jasnego octu winnego lub 2 łyżeczki soku z cytryny
- 140g / ok. 1 szklanka mąki pszennej tortowej (moja szklanka, o poj. 250 ml, mieści 150g mąki pszennej, więc można ze szklanki odjąć 1 łyżkę i będzie dobrze)
- 35g / kopiasta łyżka mąki lub skrobi ziemniaczanej (bez znaczenia)
- 35g / 3 łyżki kakao (oczywiście gorzkiego, klasycznego kakao, a nie czekolady w proszku)
JAK ZROBIĆ czekoladowy biszkopt (kakaowy)?
Włącz piekarnik i nastaw na 170 st. C z grzaniem góra-dół (bez termoobiegu).
Dno tortownicy wyłóż papierem do pieczenia, zamknij szczelnie rant, boków niczym nie wykładaj, ani nie smaruj (mają być suche jak pieprz!).
Do dużej miski włóż jajka (bez rozdzielania na białka i żółtka, ale oczywiście bez skorupek!) dodaj cukier i szczyptę soli. Ubijaj mikserem na najwyższych obrotach. Gdy jajka zaczną się pienić, wlej ocet / sok z cytryny. Ubijaj dalej, aż masa będzie biała, gęsta i potroi swoją objętość (w mikserze planetarnym trwa to ok 7 min., w ręcznym ze 2 razy dłużej, a trzepaczką to pewnie z pół godziny ciężkiej harówy).
Do mniejszej miski wsyp obie mąki i kakao, wymieszaj i przesiej na ubitą masę jajeczną (nie pomijaj tego przesiewania, bo będą grudki w cieście!). Następnie BARDZO DELIKATNIE wymieszaj SZPATUŁKĄ / ŁYŻKĄ (nie mikserem!). Najlepiej z dołu do góry zagarniaj masę ostrożnymi ruchami, żeby nie porozwalać pęcherzyków powietrza, a jednocześnie dobrze całość wymieszaj, żeby nie było grudek z mąki. Jak się źle masę wymiesza (czy raczej - nie wymiesza), to biszkopt nie wyjdzie. I to jest w sumie najtrudniejsza część robienia tego tortu, więc jak przez to przejdziesz, to przejdziesz już wszystko!
Masę wlej do tortownicy, wyrównaj powierzchnię i wstaw do piekarnika. Piecz ok. 30-35 min. UWAGA! Każdy piekarnik ma swoje fanaberie. U mnie biszkopt piecze się równiutkie 35 min. i ani minuty mniej, ani więcej. Ale inny piekarnik może piec w innym czasie, więc trzeba sobie popróbować. Naczelna zasada jest taka, żeby przez pierwsze 20 min. NIE OTWIERAĆ DRZWI PIEKARNIKA! Nawet troszeczkę. Po jakiś 25 min. możesz sprawdzić delikatnie, czy wierzch się ugina mocno pod palcami (trochę sprężysty zawsze będzie, ale nie może być miękki), uważając, oczywiście, żeby sobie tych palców nie poparzyć (grzałką lub blachą). Nie dźgaj jednak niczym tego ciasta, żadnym patyczkiem czy wykałaczką, jak to niektórzy radzą, tylko obserwuj, bo i za krótko pieczony biszkopt nie wyjdzie i za długo pieczony (zacznie opadać). W sumie to jest druga najtrudniejsza część robienia tego tortu, kto wie - może trudniejsza jednak od mieszania - ale to po prostu trzeba wprawy nabrać i się nie przejmować porażkami.
Jak już się ciasto upiecze, to natychmiast wyjmij je z piekarnika i w tej formie, tak jak jest, zrzuć je z wysokości kolan na podłogę (możesz sobie tę podłogę wcześniej wyściełać ściereczką kuchenną). Nie, to nie jest żart. To działanie spowoduje, że biszkopt nie opadnie. Oczywiście trzeba tę tortownicę rzucić tak, żeby to ciasto nie wypadło z niej, żeby rant się nie odpiął, żeby do sąsiadów z dołu nie przeleciało, czyli nie, że całą siłą walnąć o podłogę z trzaskiem, tylko zwyczajnie wypuścić tortownicę z rąk i niech prawa fizyki robią już swoje. To naprawdę działa, to zmieni Twoje życie! ;-)
Zostaw ciasto do całkowitego wystygnięcia w tortownicy (możesz ją już oczywiście od razu po zrzuceniu na podłogę przenieść na blat - nie musi całą noc leżeć na glebie). Niczym oczywiście tej tortownicy nie przykrywaj (jak w domu jest kot albo ciekawskie dziecko, to możesz od biedy wstawić ciasto do szafki, jednak do lodówki czy na balkon zimą nie polecam - stygnąć musi w temperaturze pokojowej). Ja zwykle piekę ciasto nocą, więc zostawiam do rana i następnego dnia oddzielam boki ciasta od tortownicy ostrym, małym nożykiem, tak żeby ich nie poszarpać, a następnie ściągam rant i kroję biszkopt na 3 blaty.
Komentarze
Prześlij komentarz